kwi 08 2004

Opowieści Cypriana: punkt Archimedesowy


Komentarze: 2

 punkt Archimedesowy

 

Siedzieliśmy  pewnego wieczoru z Cyprianem;

ja w pidżamie, z kubkiem kakao w dłoni,

on w swym kolorowym szaliku, oparty o poduszkę,

patrzący koralikowymi oczami gdzieś w przestrzeń za oknem,

jakby nieobecny...

- O czym tak myślisz? - zapytałam targając delikatnie jego brązowe futerko.

- Myślę sobie o tym, że jest dobrze. - uśmiechnął się.

- A pamiętasz, jak się tu pojawiłeś? Też było tak ciemne niebo i tki księżyc. Tylko śnieg leżał na ulicach.

- Ano było. Choinka stała cała w igiełkach, a w domu pachniało czerwonym barszczem. I też było dobrze.

- Nie, dobrze nie było. Było źle i smutno, jakoś tak... nieświadomie.

- Bo nie widziałaś siebie, uciekałaś przed czymś, co trzeba było zwyczajnie przyjąć. - uśmiechnąć się znów.

- Tak, masz rację. Czasem coś nam przesłania obraz, fałszuje go.

- Unieszczęśliwia, bo chcesz zastąpić siebie tym czymś. A przecież to niedorzeczne, nie sądzisz?

- Hmm...masz rację i o tym miałaś się przekonać.Dlatego wiedziałem,że muszę Ci to uświadomić.

- Każdy potrzebuje jednego stałego punktu odniesienia, jakiegoś pewnego elementu. I taki sią znalazł, choć strach pomyśleć, jak długo nie wierzyłam w jego istnienie. A to tylko ja...

- tak, najciemniej pod latarnią - zaczął się śmiać.

I tak odkrywając znaną prawdę "Cogito ergo sum", a to, że jesteśmy sobą jest największym dobrem, uczciliśmy odkrycie kolejnym kubeczkiem kakao.

 

grudzień 2003

inch : :
hewina
09 kwietnia 2004, 12:23
gratuluje Ci, jeśli tak naprawdę masz ten etap za sobą; mi się wydaje że nadal gonie, szukam czegoś, z resztą już Ci kiedyś o tym pisałam... \"stuk\" kubeczkiem kakao za spotkanie siebie zza drugiej strony lustra
Golo
08 kwietnia 2004, 22:45
Kee?

Dodaj komentarz